sobota, 10 czerwca 2017

Od Heather, CD Jaśmin

To było cudowne, mieć przy sobie inną osobę, która w dodatku robiła naprawdę porządnie wykonaną robotę. James zazwyczaj ograniczał się do uiszczania swojego podpisu na dole kartek, ewentualnie z Dexterem wypełniali podstawowe rubryczki, ale to było zdecydowanie za mało, w porównaniu z ilością formularzy do podpisania. A jeszcze trzeba było przeczytać regulaminy, przeredagować ogłoszenia, zatwierdzić gazetkę, określić budżety i zorganizować kolejne wydarzenia. O ile chłopacy byli kochani, o tyle nie nadawali się do utrzymywania porządku w papierach. Na moje nieszczęście. Za to piosenka dziewczyny zdecydowanie nastawiała pozytywnie do roboty, dlatego ochoczo wróciłam do podliczania kolejnych wydatków. Trzeba będzie utworzyć wspólny salon, stołówka była fajna, ale jedzenie w niej ewidentnie nie pierwszej jakości, a tak zrzutka co jakiś czas na produkty i nie trzeba będzie niepotrzebnie latać po klucz do kuchni. Zapisałam sobie w myślach, żeby na pewno ruszyć się i z chłopakami załatwić do nas mniejszą lodówkę, choćby na przekąski. I uruchomić więcej kółek zainteresowań, to zdecydowanie. 
– Co? – pisnęła dziewczyna cicho, patrząc na kartę, a jej uśmiech zbladł, stopniowo schodząc z twarzy. 
– Coś nie tak? – zapytałam zaniepokojona.
– Przepraszam, pozwolisz, że wyślę do kogoś wiadomość? – odparła Pelagonija, wracając do rzeczywistości.
– Pewnie nie krępuj się, ale polecam koło okna. Lepszy zasięg. – Posłałam jej przyjacielski uśmiech, opierając głowę na dłoni i wracając do liczb. Ugh, trzeba będzie z czegoś zrezygnować albo poprosić o zwiększenie budżetu. Z drugiej strony wolałam nie nadużywać cierpliwości dyrektora na wydatki, które na sto procent nie będą miały sensowniejszych podstaw niż "Bo nastolatkom by się przydało", trzeba będzie pomyśleć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis