czwartek, 15 czerwca 2017

Od Jamesa, CD Cesare

Powiedzieć, że się wystraszył, to mało. Przez moment miałem wrażenie, że całe metr osiemdziesiąt o podstawie czterokopytnej zamierza przejść do pozycji obronnej i mnie staranować. Wyciągnąłem przed siebie lewą dłoń, delikatnie, tak na wszelki wypadek, niby ukradkiem poprawiając na niej rękawiczkę. Na dobrą sprawę AWU jeszcze nie było celem żadnych podejrzanie rygorystycznych sekt, dziwnych i dziwniejszych organizacji, ani żadnych wrogów politycznych, aczkolwiek i o takiej możliwości zostaliśmy wcześniej uprzedzeni. Trudno się dziwić, patrząc na to, jak obecnie niepewna jest sytuacja Cesarstwa Anory. Z założenia tworzyło zwykle sojusze, a ostatnio praktycznie samo nastawało na konflikt na linii Wolna LotaryngiaxKsięstwo Wolnego Ludu Czasu, wpychając się na trzeciego do środka. A to nie mogło się skończyć dobrze, w żadnym wypadku. Kwestia przeniknięcia do AWU nieodpowiednich osób to sprawa czasu, ale zawsze lepiej dalej, niż bliżej. Przyjrzałem się, odsuwającemu Cesare`owi. Jego akta mówiły wiele, ale w żaden sposób nie oddawały zachowania jednego człowieka przed drugim, nie trzeba być erudytą, żeby dostrzec charakterystyczne objawy. Nieufność. Zdystansowanie. Nieco szersza i większa, aniżeli węższa i mniejsza, strefa komfortu, łatwo zaburzalna. Podchodzić głośnie i ostrzegać, zanotowałem w myślach, żeby wspomnieć o tym Heather. Niektóre rzeczy w papierach nigdy się nie znajdą z przyczyn naturalnych, a tak kilka uwag dla pielęgniarki zawsze się przyda, na wszelki wypadek. Niższy ode mnie, przynajmniej z czterema racicami twardo przyczepionymi do podłoża. Pokryte drobnym, wyglądającym na miękkie, futrem uszy przykuwały mniejszą uwagę, niż ogromne poroże, które wyłaniały się z jasnych włosów. Aż chciało się je pogłaskać, ale umięśniony tors, mocno zbudowane ręce skutecznie odstraszały od wtykania łap tam, gdzie właściciel sobie nie życzy. A przy tym całość obleczono w jakąś aurę niepewności, delikatność, objawioną najcięższą formą pasywności - wycofaniem. Chciałem dodać coś więcej albo chociaż podnieść obronnie dłonie i zakomunikować "Hej, spokojnie", ale w tym czasie z telefonu chłopaka wydobyła się irytująca melodyjka. Na moją twarz wpłynął lekko rozbawiony uśmiech, będący wynikiem obserwacji kolejnych poczynań Cesare. Na pierwszy rzut oka dostrzegłem, że nie miał doświadczenia z urządzeniami tego rodzaju.
– Czy… ty… mógłbyś mi pomóc? – wydukał w końcu, wyciągając w moją stronę piekielną komórkę. Jego poliki zaczęły przechodzić kolejne stadia zmiany barwy rosnącego pomidora, przechodząc z lekko niepewnej, zdezorientowanej zieleni do ognistej czerwieni, która z policzków zaczęła wędrować w kierunku futrzastych uszu. Zrobiłem krok w jego stronę, przyjmując telefon i obracając go tak, żeby chłopak mógł wszystko oglądać z dobrej perspektywy.
– Na prawo jeżeli chcesz odebrać – powiedziałem, przesuwając palcem i uruchamiając urządzenie. – Na lewo, jeżeli chcesz odrzucić połączenie – dodałem, oddając urządzenie w ręce jeleniołaka. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis