czwartek, 25 maja 2017

Od Jamesa, CD Fintan

Spiął się, niedobrze, to źle wróżyło. Teczka chłopaka nadal tkwiła dzięki Heather w bibliotece, z jednej strony niby przejrzałem powierzchownie informacje na jego temat, ale czułbym się pewniej, wiedząc na czym stoję. W obecnej sytuacji moglibyśmy przez przypadek doprowadzić do niezręcznej ciszy albo innej, równie głupiej sytuacji. Dajesz, James, myśl.
– Jakieś plany na następne kilka tygodni? – zapytałem, obserwując, jak chłopak stopniowo się rozluźnia. Tyle dobrego, że zadziałało. Wolałem mieć pewność, że nie będzie dalej czuł się  tak niekomfortowo jak przed chwilą. Oby dało radę machnąć z tego coś sensownego.
– Chyba zapisze się do tego koła miłośników zwierząt – powiedział, zwracając wzrok na Novę. - A tak przy okazji, są jeszcze jakieś kołka w zanadrzu? - spytał.
Jestem szczerze zdziwiony, żadnych tajnych planów przejęcia władzy nad światem? Sądząc po ilości zgromadzonych abominacji oraz różnych osobliwości w jednym miejscu, można nas przyrównać do młodocianych przyszłych władców tego padołu. 
– Teatralne i sportowe. Brakuje przewodniczących oraz członków dla nich, póki co – wyjaśniłem szybko, zaczynając się zastanawiać się nad tym. Ostatecznie należało w końcu zająć się biblioteką, w kwestii reszty rzeczy się zobaczy. Powoli zbliżały się ewentualne wybory do samorządu, co dodatkowo utrudni sensowne funkcjonowanie naszej drobnej grupy. Wracając jednak do rzeczywistości... Gdyby to byłby film animowany, zdecydowanie w jego oczach pojawiłyby się złote gwiazdki. Naprawdę przypominał dziecko, nie tylko ze wzrostu. Cały był taki delikatny, niekoniecznie kobiecy, prędzej emanujący wrażliwością. Cóż, w pewien sposób było to urokliwe.
– Teatralnego powiadasz. Zawsze chciałem należeć do pomniejszego teatru, ale nie miałem na to za bardzo czasu - powiedział, cicho.
Jeszcze bardziej poszerzyłem uśmiech, widząc jak dzieciak coraz bardziej się odpręża. Rozluźnił ramiona, odetchnął głęboko i dał się pochłonąć rozmyślaniom na temat najpewniej teatralny. Ciekawe i zdecydowanie warte zapamiętania.
– Zapraszamy. Znajdujesz trzy osoby i wracasz do mnie po papiery. Zrzucamy je na Heather albo Dextera i voila, klub gotowy – zażartowałem. 
– Znalezienie trzech osób z talentem aktorskim raczej nie powinno być takie trudne, w szole dla wybitnych. - stwierdził przekonania. Doskonale go rozumiałem, nie tak dawno widziałem Dextera, motającego się w ataku szału, gdy zobaczył wykaz członków jego klubu. Wspomniał coś pomiędzy "bezczeszczeniem pięknej sztuki ratowania idei alchemizacji" a "durnie, wszędzie durnie". Zazwyczaj mamrocze wersy dotyczące narzekania na nudę, co było w sumie wówczas nieco ciekawszą odskocznią. 
– Możesz zawsze spróbować z osobami, które już są w klubach. Ostatecznie jednak trochę nas jest już, z trzynaście bodajże. Większość już wybrała zajęcia pozaszkolne, ale żadne zasady nie zabraniają uczestnictwa w dwóch klubach. Jeżeli pogadasz z Herą, taka ruda z kółka dziennikarskiego, jestem pewien, że pomoże ci zebrać ludzi. – Spróbowałem podnieść go na duchu. Się nie godzi, żeby taka delikatna istota (i gówniarz, wspominając informacje z akt) się denerwowała. 
– Dzięki za rade. Na pewno się do niej zgłoszę - powiedział z uśmiechem. Wydał się nieco zmieszany. - Jutro spróbuję ją znaleźć - dodał, zeskakując z parapetu.
Wstałem, nie chcąc zajmować chłopakowi jego prywatnej przestrzeni. Ostatecznie mógł nadal poczuć się ponownie osaczonym, a to zdecydowanie nie było moim zamiarem. Komórka w mojej kieszeni zapikała, posłałem mu przepraszający uśmiech i zerknąłem szybko na SMSa. 
– Mam nadzieję, że ci się uda. Przy okazji mam przyjemność zaprosić cię na najbliższą imprezę integracyjną.
Spojrzał na mnie ze zrozumieniem. 
– Jasne, postaram się być - odpowiedział, machając mi na pożegnanie, a po chwili wyszedłem.
Skierowałem się do Heather, ewidentnie czuła się już lepiej, w miarę kontaktowała i była zdecydowanie w nastroju łasym na kontakt fizyczny, nawet jeżeli sama się nigdy do tego nie przyznaje. Poczochrałem jej włosy, udając, że nie widzę, jak instynktownie wtula głowę w moją dłoń. Chwilkę później byliśmy już na stołówce, dyskutując o pomyśle Dextera i przysiadając się do niego, gdy zauważyłem znajomą czuprynę. Pomachałem do chłopaka, zachęcając, żeby się do nas dosiadł. 
– Heather pewnie już znasz, ale poznaj za to Dextera – przedstawiłem ich sobie, decydując się na szybkie przejście do następnego tematu. – Wiec jak ci się u nas podoba?– spytałem. 
– Przyjemnie tu u was i cicho – powiedział. – Co najmniej na razie - dodał nieco ciszej.
– Póki co nadal nie wszyscy jeszcze przyjechali –  poinformowała go Heather. - Jak tylko w miarę uda nam się wprowadzić wszystkich i w końcu dotrzeć do miasta, powinno się zacząć robić nieco głośniej. –Zignorowałem prześmiewcze prychnięcie Dextera, który usilnie wgapiał się w Herę. Która dawała mu jakieś migowe znaki. Przeprosił nas na moment i zniknął z czerwonowłosą za drzwiami do korytarza.
– Ja tam nic do odrobiny ciszy nie mam. - stwierdził, patrząc na odchodzącego chłopaka. – Ale trudno aby w akademii i akademiku było cicho. – W pewien sposób go rozumiałem. Za moich czasów w akademikach nigdy nie było cicho, niezależnie od czasów. 
– Na razie jest nas tylko trzynastu, jeszcze zrobi się głośno w akademiku – powiedziałem. 
– Zwłaszcza w sobotę, wtedy robimy imprezę czy jednak w piątek? – dodała Heather, a następnie przeniosła swój wzrok na Fintana. – Jak myślisz, piątek czy sobota?
– Chyba lepiej w sobotę – stwierdził. Kiwnęliśmy w zgodzie głowami. 
– Czyli sobota – stwierdziłem, kalkulując. Alkoholem zajmie się Dexter, Heather ogarnie sprawy organizacyjne, Hera zajmie się produkcją właściwego asortymentu na imprezę, muzykę powinna dać radę załatwić.  – Oh, właśnie! – przeniosłem wzrok na chłopaka, przypominając sobie o czymś. – Gdzie wcześniej się uczyłeś? Nie było o tym w aktach, a musimy przygotować w razie czego zajęcia uzupełniające – wyjaśniłem, nie chcąc wyjść na gbura, nawet jeżeli pytanie było niezręczne. Po Wielkim Kryzysie wiele ludzi nie miało żadnego dostępu do edukacji, a AWU miało przyjąć niedługo nawet nieczytającą i niepiszącą elfią niewolnicę, więc takie pytanie jednak powinny zostać zadane. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis