Odskoczyłem jak oparzony, lądując całym cielskiem w wodzie. Książka całe szczęście została na brzegu, a odrobina piasku nie mogła jej zaszkodzić w wielkim stopniu. Jęknąłem głośno, słysząc śmiech Jamesa, który złapał mnie za barki i wciągnął całkowicie do wody. Nie to, że nie umiałem pływać, ale zdecydowanie wolałem robić to z własnej woli. I zazwyczaj moje pływanie nie miało związku z siłowaniem się z jasnowłosym. W teorii był pięć centymetrów niższy, w praktyce nieco silniejszy. W rezultacie spędziliśmy następne kilka minut na wzajemnej próbie utopienia tego drugiego, dopingowani radosnym okrzykami Hery. Ledwie rejestrowaliśmy, że w tle rozgrywała się rozmowa pomiędzy Heather i Fomą, która podejrzanie brzmiała jak: "Oni tak zawsze?", "A żebyś wiedział.". W końcu wynurzyliśmy się obaj, po usłyszeniu głośnego krzyku Rudej, że skoczyła po coś sensownego do spożytkowania i nic dla nas nie zostanie. Wyszliśmy na brzeg, wciąż uśmiechnięci. Wyglądałem jak zmokła kura, cały przemoczony do suchej nitki. Nie mówiąc już o tym, że w trakcie tej całej szamotaniny gdzieś zniknęły moje okulary. Jęknąłem ponownie, zdejmując mokrą koszulkę i odgarniając kosmyki włosów z twarzy. Spojrzałem na niego ze złośliwym uśmieszkiem.
– To twoja wina, nie myśl, że ciebie to ominie – wycedziłem przez zaciśnięte zęby, zanim Hera złapała mnie za rękę i pociągnęła do altanki. Trudno zaprzeczyć, do organizacji wszystkiego miała zdecydowanie prawdziwy talent. Wynalazła skądś kosz piknikowy. I picie. I kanapki. I ciasto. I alkohol. Co prawda ledwie kilka puszek piwa, biorąc pod uwagę liczbę osób nie dało się z tego porządnie napić, ale w taki upalny dzień - kilka łyków było w sam raz. Wyciągnąłem rękę po puszkę, którą szybko klepnęła z naganą Heather.
– Kto pije, ten nie pływa. Nikt potem nie będzie mi z sadzawki tutaj trupów wyciągał – zawyrokowała ostrzegawczo. Uniosłem ręce w geście obrony, wybierając jednak na początek kanapkę z puszką normalnego napoju gazowanego.
– Zaczynam rozumieć kto w waszym trójkącie nosi spodnie – prychnęła Hera, sprzedając Jamesowi kuksańca. Ten tylko w odwecie przewrócił oczami.
– To skoro już wszyscy są mokrzy, to jeszcze zostało nam wrzucić niego, nie? – spytał z rozbawieniem, przyglądając się Fomie. – Foma, tak?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz