piątek, 5 maja 2017

Od Fomy CD Dextera

Westchnąłem, spoglądając za siebie na odjeżdżający czarny samochód. Nadszedł ten czas. Zarzuciłem skórzaną torbę na moje ramię i ciągnąc za sobą walizkę ruszyłem w kierunku bramy akademii. Przyklęknąłem tuż za nią, chcąc zajrzeć do mojego bagażu. Szybko poprawiłem krzywe okulary zjeżdżające mi z nosa i zacząłem sprawdzać, czy aby na pewno wszystko, co powinienem mieć przy sobie, znajdowało się w skórzanej torbie. Notes, trzy czarne długopisy, laptop, telefon, aparat, jakieś ważne doku… Jęknąłem z przerażeniem, wyrzucając wszystko z mojej torby. Jak zawsze. Wiedziałem, wiedziałem, wiedziałem! Wiedziałem do jasnej cholery, że czegoś zapomniałem!
– Cholera, cholera, cholera, cholera. Gdzie te pieprzone dokumenty?! – Z mojego gardła wydobył się gardłowy dźwięk bliżej nieokreślony.
Załamany wstałem z ziemi, podnosząc torbę z kostki przed akademią. Przeczesałem popielate włosy kilka razy ręką, przeklinając moją dezorganizację w myślach. Przyrzekłbym, że wkładałem teczkę z dokumentami do torby jeszcze dzień przed wyjazdem na uczelnię. Wypuściłem powietrze z płuc, zarzuciłem torbę na ramię i odwróciłem się na pięcie, kierując swoje stopy oraz ciągnąc walizkę w kierunku bramy, nie myśląc, jak dziwne mogło to się wydawać dla przechodniów. Nagle zatrzymałem się, policzyłem powoli do dziesięciu i znowu zajrzałem do torby, jakby licząc na łut szczęścia, że dokumenty szczęśliwie się tam pojawiły. Ściągnąłem brwi, rozmyślając chwilę, co powinienem zrobić i otworzyłem drugą kieszeń w torbie. Westchnąłem, wyciągając z niej pomarańczową teczkę podpisaną moim imieniem.
– Serio? – mruknąłem pod nosem.
Westchnąłem. Nie mogłem zapewnić sobie jeszcze lepszego początku. Ze wzrokiem skierowanym na moje buty, smętnie ciągnąc za sobą walizkę, ruszyłem w kierunku budynku. Stanąłem i zacząłem się rozglądać, zastanawiając się, czy mam tam wejść. Na kogoś czekać? Może jestem za wcześnie? Moją uwagę przykuło dosyć głośne kaszlnięcie. Spojrzałem w stronę źródła dźwięku. Moim oczom ukazał się dosyć wysoki chłopak w dobrze dobranym garniturze. Bardzo dobrze dobranym garniturze. Siedział na ławce z nogą założoną na drugą i zdecydowanie zbyt uważnie mi się przyglądał.
– Oh, ty też jesteś za wcześnie? – zapytałem się, rozglądając się wokół i nie widząc praktycznie nikogo prócz nas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis