Otworzyłem leniwie oczy, starając się utrzymać jakąkolwiek świadomość. Nie uśmiechało mi się kolejne omdlenie. Rozejrzałem się wokoło, poruszając szyją jak najmniej się da. Byłem w swoim pokoju. Leżałem na łóżku. Oh.
Stał w drzwiach, rozglądając się nerwowo, jakby czekając na kogoś. Gdyby sam wzrok potrafił zabijać, nerwowy Dexter pewnie leżałby już na ziemi w wejściu do mojego pokoju, trząsąc się w męczarniach. Byłem zły. Byłem cholernie zły. Nie mogłem się ruszyć, miałem wrażenie, że jakakolwiek zawartość mojego żołądka wyląduje zaraz obok mnie. A nie, przecież jakikolwiek ruch szyją, przysparzał mi okropnych męczarni. Czułem się, jakbym dosłownie przed chwilą wypadł z okna. Trzy razy.
W końcu pojawiła się dziewczyna. Wysoka blondynka, ewidentnie zachwycona nagłym zerwaniem z łóżka. Może nie przewyższała Dextera, ale była zdecydowanie wysoka. Może w tej szkole do samorządu trafiały same olbrzymy?
Dobiegł mnie męski jęk. Gdybym mógł się uśmiechnąć, na pewno bym to zrobił. Należało mu się. Blondynka weszła do pokoju, a tuż za nią poruszający się jak zbity pies Dexter. Otworzyłem usta, chcąc to skomentować, jednak z mojego gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Kurwa.
Dziewczyna podeszła do mnie z rękoma skierowanymi do góry. Od kiedy strzelałem laserami z oczu?
– To nie powinno tak na niego działa... – mruknął za nią Dexter, jednak ta mu od razu przerwała.
– Ale podziałało, bo jesteś idiotą! – Oj, zdecydowanie się zgodzę. – On ma reakcję zwrotną, do cholery. Coś ty mu zrobił?!
Nie odpowiedział, tylko opuścił głowę jeszcze niżej. Brakowało mu tylko ogona do podkulenia.
– Mogę odciągnąć twój ból – zwróciła się do mnie. – Przestaniesz go czuć na kilka godzin, chociaż mięśnie jutro mogą cię i tak boleć, ale dużo mniej niż powinny. Są spięte, a twoje nerwy nadużyte, dlatego nie możesz mówić. Odpoczniesz i poczujesz się lepiej, jutro będziesz zwolniony z lekcji. Nie będziesz miał koszmarów. A Dextera osobiście wykastruję, przysięgam. – Posłała mordercze spojrzenie chłopakowi. – W każdym razie potrzebuję twojej zgody. Zamrugaj dwa razy na tak, a raz na nie? Rozumiesz co mówię?
Mrugnąłem dwa razy, choć przez moją głowę przeszła myśl, żeby tego nie zrobić i pobawić się przy tym trochę Dexterem. Zrezygnowałem jednak z tego, w końcu jego znajoma mogła mu pomóc, a na tym mi bardzo zależało. Usłyszałem, jak mój czarnowłosy ‘przyjaciel’ wypuszcza powietrze z płuc. Oh, chyba doszło do niego, do czego doprowadził.
– Dobra, czy chcesz, żebym teraz ci pomogła?
Choć z kilkoma obawami kryjącymi się z tyłu mojej głowy, po dłuższej chwili odmrugnąłem dwa razy. Gorzej przecież być nie mogło, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz