wtorek, 9 maja 2017

Od Dextera, CD Foma

Pociągnąłem chłopaka za sobą, ledwie zauważając z jaką siłą ściskam jego dłoń. Nie bałem się duchów, wcale. Ani żadnych nawiedzonych miejsca. Po prostu to raczej logiczne, żeby przebywać poza zasięgiem strefy rażenia, gdy wszystko próbuje zwalić ci się na głowę. Pal licho z tą nieszczęsną teczką, dorobić drugą kopię dokumentów to przecież żaden problem. Nagle zrozumiałem, skąd u Heather taka awersja do powrotu do wspomnianego miejsca, biblioteka naprawdę zaczynała po trochu przerażać. Ściany zdawały się trząść, a szyby praktycznie wpadły w rezonans, a za nami ciągnął się niesynchroniczny odgłos kroków. Gorzej, nawet nieszczęsne portrety na ścianach zdawały się nas śledzić, podążając za nami wzrokiem, co zdecydowanie nie należało do bardziej normalnych wydarzeń z tego dnia. 
– Nie przypominam sobie, żeby w broszurze informacyjnej wspomniano coś o nawiedzonej bibliotece... Ani o półkach chcących cię zabić.
Prychnąłem, powstrzymując wpływający na moja twarz uśmiech. Ostatecznie pewne pozory należało utrzymywać. Minęło kilka minut, zanim zdołałem wypluć moje płuca w sposób umożliwiający swobodne oddychanie. Myślałem, że zaraz ponownie zacznę się dusić.
– Rozumiem, że biblioteka zostanie wyłączona z użytku na kilka dni?
– Nie – odparłem, prostując się, zanim dodałem z satysfakcjonującym uśmiechem – po prostu wyślemy tutaj Jamesa. 
– Jamesa? – Dzieciak, chłopak, ktoś tam zmrużył oczy. Wzrostowo przypominał to pierwsze, choć pewnie znacząco zirytowałby się za takowe porównanie. – Zna się na tego typu sytuacjach?
– Można tak powiedzieć, zazwyczaj są one jego winą – i tu przerwałem na moment. Z jednej strony nie było takiej możliwości, żeby tym razem to on coś odwalił, chociaż kłopoty przyciągał jak magnes. – W każdym razie i tak będzie musiał podejść po teczkę.
– Co w niej było? –  Spojrzałem na Fomę, który ewidentnie nie miał zamiaru odpuszczać tematu. Z jednej strony wydawało się to takie naturalne, a z drugiej osoby, które są zbyt ciekawe zwykle kończą najgorzej na końcu filmu lub książki.
– Dokumenty dotyczące budżetu samorządu, Heather nas pozabija – skłamałem naprędce. – Zaklimatyzowałeś się już tutaj? Masz jakiś klub na oku? – spytałem, chcąc przerwać niezręczną ciszę. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis