Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało, chłopak powoli zaczynał się gapić. Poprawiłem okulary, upewniając się, że zasłaniają moje oczy. W teorii mogłem nosić soczewki, w praktyce zawsze bolały mnie od nich gałki oczne i strasznie szybko zaczynałem się męczyć, o ile pierwsze mogłem przetrwać, o tyle drugie już mniej. Zwyczajnie zaczynało się to stawać irytujące.
– A kim mógłbym być? – Parsknął śmiechem. – Jestem najzwyczajniejszym, marnym człowiekiem, nic ciekawego. – Wzruszył ramionami. – Zwyczajny, nic nie znaczący mały chłopiec ze zwyczajną rodziną.
Coś mi w tym momencie zaczynało nie grać. Nie ma zwyczajnych ludzi. To tylko etykiety, stereotypy, które ludzie zaprogramowali sobie dla ich własnego dobra, ale tym zajmę się później.
– Wracając do poprzedniego tematu... – Uśmiechnął się jak kot na widok spodeczka pełnego mleka. – Na czym dokładnie polega to "programowanie”? – Zastanowiłem się przez chwilę, chrupiąc kolejne ciasteczko, które, swoją drogą, znikały w zastraszającym tempie.
– Jesteś biblioteką danych, które ktoś w ciebie wpisał – zacząłem i parsknąłem śmiechem, widząc jego powątpiejące spojrzenie. – Nie rozpatruje się tego pod kątem religii, raczej społeczeństwa i genetyki. Jesteś w jakiś sposób ukształtowany, zaprogramowany na odczytywanie konkretnych wartości i reagowanie zgodnie z nimi. Sposób w jaki myślisz. To, co czujesz. To, co pamiętasz.To jak się zachowujesz, to wszystko jest wokół ciebie jak otoczka, bariera zapraszająca do wejścia do twojej głowy. Są zapory, za którymi zostawiasz wszystkie lęki, niepotrzebne emocje, niechciane wspomnienia czy wątpliwości. Jest algorytm, który określa twoje upodobania seksualne i orientacje. Bazowy kod określający skłonności do nawiązywania konkretnych relacji o konkretnym charakterze. Jesteś zbiorem informacji. A ja potrafię to zmienić. Wprowadzić nowe wartości. Zniszczyć twoje zapory ochronne. Dostać się do każdego sekretu i wszystko wydobyć na światło dzienne. – Oh, doskonale znałem to spojrzenie. Mysz, która zaczyna sobie uświadamiać, że trafiła do labiryntu i to nie jest dobry moment na wątpliwości, nawet jeżeli stają się przytłaczające. Zastanowiłem się, czy załapał ukrytą w moich słowach aluzje, ale sądząc po fakcie, że jego wzrok ześlizgnął się z moich oczu był bardziej inteligentny, niż mi się wydawało.
– Mam okulary i od kilku lat nie straciłem kontroli. Nie musisz się obawiać, wchodzenie do twojej głowy nie leży w zakresie moich obowiązków jako członka samorządu – parsknąłem śmiechem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz