Wzruszyłem ramionami, kontemplując otoczenie.
– Mam to traktować jako wyzwanie, prośbę czy obelgę? W dodatku kto powiedział, że tego nie sprawdzę? – Oh. To będzie ciekawe.
– Pytanie za pytanie, odpowiedź za odpowiedź – zaproponowałem, nawiązując z nim kontakt wzrokowy. Tego rodzaju gry doskonale pozbawiały wszelkich złudzeń, a jednocześnie potrafiły bawić. Sztuką była umiejętność podpuszczania przeciwnika na tyle, żeby się odsłonił. Zasady były proste, zdobądź jak największą ilość informacji ze strony oponenta i nie dopuść, aby jakakolwiek istotna prawda o tobie wyciekła na światło dzienne. Co prawda zazwyczaj graliśmy w to po pijaku, a magia Jamesa pozwalała zapewnić stabilność reguł - zazwyczaj rzucano proste zaklęcie na małą lampkę, w przypadku kłamstwa zwyczajnie zaczynała świecić na czerwono. Ewentualnie, czasem używano do tego zegarów z irytującą i głośną melodyjką, które rozpoczynały koncert jęków, wykrywając złamanie najważniejszej zasady - mówimy tylko samą prawdę. A z drugiej strony... W sumie tego rodzaju masowe spotkanie zdecydowanie ułatwiłoby kontakt z resztą społeczności. Nowych uczniów wprowadzaliśmy pojedynczo, reszta samorządu nie miała z nimi większego rodzaju. Ponadto, nawet z tym nowym członkiem rady nie mieliśmy jeszcze okazji porozmawiać, a nadal było wiele rzeczy wartych negocjacji. Pozycje samorządu nadal nie zostały ustalone, a należało jednak wybrać kto przewodniczący, kto wice, kto zajmie się całą rachunkowością, a kto papierologią. A tak, rozluźnienie atmosfery na sam dobry początek. Zorientowanie się kto jest kim. Szybka reklama klubów, Hera może spokojnie zająć się zaproszeniem wszystkich. Zdobycie alkoholu to nie problem, a sprzęt grający będzie można zaczarować. To zdawał się być w miarę całkiem sensowny plan.
– Uśmiechasz się – poinformował mnie z rozbrajającym niedowierzaniem Foma.
– Czasem mi się zdarza – prychnąłem.
– Dobre myśli?
– Raczej plan na najbliższe kilka dni. – Poszerzyłem uśmiech.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz