wtorek, 19 czerwca 2018

Już skończyliście? [12]

— Prawdopodobnie większość z tych znanych na rynku — odpowiedziała i westchnęła cicho, a ja jej zawtórowałem, przy okazji przymykając oczy i krzywiąc się nieznacznie. — Dzisiaj pewnie kokainę albo coś kokainopodobnego — przerwała na chwilę, by palcem podciągnąć powiekę chłopaka do góry i spojrzeć prosto w te błękitne oczy, które nawiedzały mnie po nocach. Dosłownie i w przenośni. — Zdecydowanie to.
Nie mogłem powstrzymać warknięci, które uciekło z moich ust, tak samo jak dłoni, które przejechały przez włosy i pociągnęły za nie lekko.
Walsh, idioto, nie masz czym się przejmować, przecież pewnie nie raz był w tego typu sytuacji.
Prawda?
— Nie spał dzisiaj tutaj, prawda? — zapytała jeszcze, a ja dosłownie zamarłem, bo dla naszej trójki odpowiedź była oczywista.
Nie spał tu, jak i u mnie.
Nawet nie zauważyłem, gdy metalowy smak dotarł do moich kubków smakowych, a drogą dedukcji i dosyć uproszczając, ugryzłem się w język. Albo w wargę, i z tego, i z tego krew może lecieć, ale obstawiałbym to drugie.
Takie tam, tiki i te sprawy.
— Mam pójść po wodę, cokolwiek lub kogokolwiek? — zapytałem, podchodząc do dziewczyny, po czym przykucnąłem obok łóżka, po raz kolejny wzdychając ciężko.
Oj, Oakley, Oakley, co z ciebie wyrosło i co my wszyscy z tego mamy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis