— Możemy obskoczyć dwie atrakcje, jeśli taka potrzeba. Czasu wolnego mam aż zanadto, więc — tutaj rzucił spojrzenie Krzysztofowi, mówiąc cicho. Zastanawiałam się, czy kiedykolwiek na kogoś krzyczał albo podniósł głos choć trochę. — Jaka kolejność to tylko od was zależy.
Przysięgam, że przeważnie nie okazuję takiej radości
— Więc najpierw zaczynamy od Krzyśka, bo jak już pewnie zauważyłeś, to taki mały absorbujący, narcystyczny robak-bachor, którego mimo wszystko kocham, bo to moje dziecko — parsknęłam, śmiejąc się pod nosem.
Gdy znaleźliśmy się w pomieszczeniu, puściłam bruneta, rzucając ciche „Rozgość się” i wyciągnęłam kuferek, który był wypełniony strojami srebrnika. Żuczek na widok swojej garderoby zaszczekał radośnie i zaraz zleciał mojej głowy, zostawiając fioletowe kosmyki skołtunione oraz potargane na rzecz wybierania, w co mam go przebrać. Spojrzałam na Damiena z rozbawieniem i zaczęłam rozczesywać palcami włosy.
— Jak już mówiłam, bachor.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz