Pochyliłem się do kolejnego krzaka pełnego jeżyn i syknąłem gdy kolejny kolec wbił się głęboko w skórę. Jak do roślin szacunek miałem to teraz pragnąłem wyrwać kolczastego chwasta z korzeniami, przysięgam.
Wrzuciłem owoc do ust ignorując kropelkę krwi, która zgromadziła się na rance i odwróciłem głowę w kierunku, z którego dobiegał odgłos kroków. Kto mógłby szlakać po lesie poza mną? Westchnąłem głośno i zacząłem iść w stronę hałasu. Miałem nadzieję, że osoba, którą spotkań będzie jakkolwiek znośna, a nie męcząca. Pochlastam się, gdzie nie pójdę to muszę kogoś spotkać lub ktoś spotyka mnie.
Wychyliłem się zza grubego drzewa, a kilka metrów przede mną jakby nigdy nic spacerował sobie różowo włosy. Był z pierwszego roku, tego byłem pewny, ale za cholerę nie pamiętałem imienia. Zdecydowałem się w pełni pokazać, wyjść z ukrycia. Każda znajomość może się przydać, prawda? Kiedyś mogę ją dobrze wykorzystać.
— Dlaczego schodzisz ze ścieżki? Ten las jest dziwny, ciężko z niego wyjść, a wszystko wygląda właściwie tak samo. Jeśli go nie znasz to nie powinieneś tego robić. — Kilka kroków do przodu, a on stał dalej w tym samym miejscu. Zmienił się jedynie fakt, że teraz patrzył na mnie. Uśmiechał się nieznacznie, oceniał rozmówcę i nie zdecydował się jeszcze odezwać. Więc tak chce grać?
— Alex jestem, może będziesz na tyle miły, że również się przedstawisz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz