Dziewczyna przyjęła ode mnie farby, choć rysunek odłożyła, mówiąc, że woli zacząć od nowa. Chwilę się zastanawiała, po czym zaczęła, najpierw ostrożnie, jakby bojąc się zepsuć płótno, później raźniej stawiając kreskę za kreską, tworząc jakąś postać.
— Kto to? — Spytałam, odrywając dziewczynę od malowania.
— Chyba moja siostra — odpowiedziała niepewnie.
— Chyba? — Podniosłam brew, zastanawiając się nad tym. Jak to, nie wie, jak wygląda jej własna siostra? Myślałam, jaka mogła być tego przyczyna. Mogła jej nienawidzić i nie chcieć sobie przypomnieć jej wyglądu. Mogła mieć bardzo słabą pamięć, ale żadna z tych opcji nie wydawała mi się prawdopodobna. Obraz przedstawiał raczej pozytywne emocja.
— Cóż... Kilka lat temu zginęła w wypadku, wstyd przyznać, ale nie pamiętam już dokładnie jej twarzy. — Oh. No tak. Nie pomyślałam o tym. Zawstydziłam się moimi myślami. Śmierć kogoś bliskiego jest straszna. Wiedziałam z własnego doświadczenia. Zastanowiłam się, czy pamiętam twarz mojego nauczyciela. Siwe włosy, zmarszczki i blada twarz. Najniezwyklejsze były oczy, widać było w nich ‘artystę’. Jeszcze raz spojrzałam na malunek siostry Rish. Widziałam podobieństwo, te same oczy i usta. Nie wątpiłam, że pamięć trochę ją upiększyła.
— Młodsza? — spytałam, ganiąc się w głowie. Musiałam ją o to wypytywać? — Nie musisz mi o tym opowiadać, jak boli — dodałam szybko, nie chcąc rozgrzebywać ran.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz