wtorek, 19 września 2017

[EP] Od Dextera, CD Foma

Serialowy bohater, chyba jakiś valentinowski odpowiednik Hugha Granta, zdążył zrobić do tej pory sześć wtop. Zaczynając od tego, że zwolnił jedyna kobietę, która cokolwiek ogarniała w tej firmie i miała jakiekolwiek podstawy, żeby się tam panoszyć po tamtejszym biurze (a pracowałem z Heather, miałem w tym doświadczenie), przechodząc przez wyrzucenie kogoś z mieszkania, pokłócenie się z rodziną, zaadoptowanie głupiego kundla na pokaz, ale oddanie go potem ponownie do schroniska przebijało już wszystkie szczyty tępoty i głupoty. Aktualnie główna heroina romantyczna stała w deszczu, moknąc i zastanawiając się zapewne, ile jej zapłacą za użeranie się z takim dupkiem.  
– Idiota... – burknął pod nosem Foma, odchylając nieco głowę w moim kierunku. Przybliżyłem się jeszcze bardziej, tuląc go nieco mocniej, jak wielkiego, pluszowego misia. 
– Tęskniłem – mruknął, kładąc swoją dłoń na mojej żuchwie. – Bardzo tęskniłem. To zabawne, że tak szybko się pogodziliśmy. W sensie... Nie minęła nawet godzina. I już nawet nie pamiętam, o co nam poszło...
– Nadal musimy pogadać – parsknąłem, choć mój ostry ton zdecydowanie przeczył temu, że po raz kolejny ścisnąłem nieco mocniej talię chłopaka. – I ustalić coś ogarniętego. – Nawet jeżeli mi się to nie podobało, to zdecydowanie powinniśmy stworzyć jakieś granice. I odbudować co trzeba, bo doskonale wiedziałem, że zabawa zabawą, ale chłopak drżał pod moim dotykiem z kilku powodów, a jednym z nich prawdopodobnie był brak zaufania, które zostało nadwyrężone. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis