wtorek, 29 sierpnia 2017

Od Lourdes, CD Hanabi

Strasznie, idealnie. Co dalej? Przeraźliwie, okropnie, przerażająco, zadziwiająco... dość! Zostawię swoją duszę wrednej komentatorki na chodniku przed wejściem, a do środka jej nie zabieram.
Rozejrzałam się zafascynowana po pomieszczeniu, mrużąc nieco oczy. Niesamowite. Jedyne słowo nasuwające się na myśl. Wielkie pomieszczenie, wysokie i szerokie regały sięgające sufitu. Stereotyp biblioteki. Naprawdę niesamowite. Odwróciłam wzrok z powrotem na Hankę, ale ta spacerowała już w innym miejscu, w innym języku, w innych literach. Naprawdę aż tak musiała się oddalać?
— Hanabi, nie sądzę, że takie rozdzielanie się jest dobre, skoro sytuacja jest podobno zła, wracaj tutaj. — Podbiegłam do niej jak najszybciej i złapałam za łokieć z zamiarem odwrócenia jej i skierowania bliżej wyjścia. Takiego siusiaka, jak to miało się udać!
Regały z lewej i prawej strony momentalnie przybliżyły się do nas o jakieś dziesięć, może dwanaście, centymetrów, a ten za nami i przed nami zagrodził drogę, odcinając możliwość wyjścia. Przełknęłam nerwowo ślinę, co teraz, co teraz? Jestem za młoda na śmierć, w dodatku ledwo tu przyjechałam.
—Wiesz, to na pewno był zły pomysł, dziękuj wszystkim wymysłom tego świata za to, że nie jest wcale tak tragicznie. Przeciśniemy się przez półki, tak? — zwróciłam się do niej, ale wszystkie książki zlały się w plamy kolorów. Zapamiętać - milczeć i nie mówić na głos. Nie w bibliotece.
No to mamy przejebane, ups?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis