wtorek, 15 sierpnia 2017

Od Aurelka, CD Jaśmin

– Masz bardzo ładny kolor skóry – powiedziała nagle drobna istotka, poczynając się rozglądać nieobecnym spojrzeniem, a ja poczułem jak moje policzki robią się gorące. Łatwo to było zauważyć, jeśli weźmie się pod uwagę pogodę panującą na zewnątrz. Mało kto komplementował jej odcień, zazwyczaj zderzałem się tylko z szarą rzeczywistością, wytykaniem palcami i śmiechem, który rozbrzmiewał zza moich pleców.
Szybki potok słów, spadający na mnie niczym grad w lecie. Nagły, nieoczekiwany, zaskakujący człowieka. Ponownie ilość informacji trudna do przyswojenia. Gadała jak James. Prędko, dużo jak na jeden raz. Pelargonija nagle się odwróciła i nim zdążyłem poczynić jakikolwiek krok, wydusić zwykłe słowo, ta mknęła już do szkoły, jakby dopiero teraz orientując się jakie zimno panuje na dworze. Dogoniłem ją w kilku susach, dalej zastanawiając się nad kolejnością zdań, które powinny paść z moich ust. Poczułem nieco wyczekujące spojrzenie na profilu mojej twarzy. Patrzyła na mnie.
– Ja... po kolei – westchnąłem cicho – tak, jestem pierwszoroczniakiem. Co do szkoły, aktualnie, to nie. Iść już idziemy, a co do herbaty, to nie chcę się narzucać. Co jeszcze... – Przejechałem dłonią po policzku, próbując sobie przypomnieć całą kwestię Pel.
– Jak masz na imię? – spytała nieco spokojniejsza. Właśnie, przedstawić się, bo od tego chyba powinno zacząć się znajomość. Podobnie jak w przypadku Alexa zaczęliśmy trochę od dupy strony, ale cóż poradzić. Tak też bywa w życiu.
– Nazywam się Aurelion. Co do twojego imienia, jest śliczne. To nazwa kwiatu, o ile się nie mylę, prawda? – Błagałem w duchu, by nie okazało się, że popełniłem gafę. O Borze, zapadłbym się wtedy pod ziemię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis