piątek, 4 sierpnia 2017

Od Alexa, CD Nico

Puściłem jego uwagę mimo uszu, skoro jest idiotą i obwinia mnie o spóźnienie się w taką pogodę to jest to wyłącznie jego problem, nie moja w tym głowa. Wyłapałam wzrok chłopaka gdy dokładnie mi się przyglądał, i za pewne oceniał z góry, jak książkę stojącą na zakurzonej półce, ale to bez znaczenia. Jeszcze zdąży mnie dobrze poznać.
– Nico jestem, ale dzisiaj Fred. Przepraszam, że nie wyciągnąłem dłoni, ale ten mróz nie jest zachęcający, a rękawiczek nie mam. I mam cię oprowadzić, więc proszę, nie utrudniaj. Załatwimy to szybko, a później hulaj dusza, rób co chcesz. – Więc rewanż? Przekomarzanie się przez cały czas oprowadzania mnie? Mogę spokojnie przyznać, że to będzie ciekawy pobyt.
– Więc mówisz, że jesteś pszczółką bez rąk, rozumiem. Postaram ci się jakieś znaleźć, co ty na to? Wiesz, jedna czarna, a druga żółta, dla kontrastu czy coś. – Wszedłem do środka od razu uśmiechając się, gdy poczułem podmuch ciepłego powietrza, tutaj zdecydowanie było lepiej, szczególnie dla moich zmarzniętych i przemoczonych stóp oraz nosa. Podrzuciłem czarną torbę, aby nie zsunęła się z ramienia, a potem ruszyłem za długonosym. Miałem cichą nadzieję, że przyjazd i nauka w tym miejscu nie okaże się kolejną klapą, wszyscy dookoła nie uznają mnie za kolejnego rozkapryszonego dzieciaka, większość zrozumie mój charakter i wrodzoną chęć do mało wnoszących w życie, ale istotnych, uwag. W końcu co to za uczelnia, w której nie mam mnie? Szkoła bez Alexa to nie szkoła. Tak myślę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis