czwartek, 31 sierpnia 2017

Od Alexa, CD Aurelion

— Chciałbym zobaczyć twój drugi ogon, właściwie trzeci. Dlaczego nie zrobiłeś zdjęcia? Złamałeś mi tym serce! — Złapałem się w miejsce, gdzie znajdował się wspomniany wcześniej organ. Zgarnąłem z biurka kartkę i spisałem wszystkie wymiary. Idealnie.
Słuchałem słów chłopaka uważnie, uśmiechałem się co jakiś czas, ale na samym końcu, kiedy już zacząłem miziać palce łap... coś pękło. Pękło i posypało się jak domek z kart, rozbity kryształowy wazon. Rozprysnęło się, a mikroskopijne części wpadły w szczeliny paneli i nie zostaną zmiecione przez niezbyt dokładną miotełkę.
Odrzuciłam kartkę z długopisem i miarką na bok, usiadłem z powrotem obok niebieskowłosego i wypuściłem ciężko powietrze.
— To naprawdę nie było tak, że dałem się mu przeruchać od tak sobie. Mimo tego co można o mnie sądzić, nigdy nie piłem i po prostu... poniosło mnie? Nie mam pojęcia, wino elfickie jest naprawdę dobre. Nie wiedziałem, że to się tak skończy, nie chciałem żeby to się tak skończyło. — Schowałem twarz w dłonie i położyłem na łóżku, nie minęła chwila, a zwinąłem się w kokonik, jak motylek. I nie zamierzałem z niego wychodzić, nie chciałem z niego wychodzić. Nie powinienem z niego wychodzić!
— Czyli byłeś w stanie, gdzie nad sobą nie panowałeś, gdzie nie wiedziałeś co się dzieje i jak się dzieje, a on cię wykorzystał. Na domiar złego seksualnie. Chuj. Pierdolony chuj. Kto by pomyślał, że mamy takiego dyrektora, co za oblech, takie osoby nie powinny mieć prawa bytu. — Westchnąłem ciężko na jego słowa, powinienem wyrzucić to co siedzi mi w głowie? Co sądzę o Mińskim? Uzna mnie za wariata, wyśle na leczenie. Co robić, co robić?
— Właściwie to Adam jest całkiem przystojny. Ma zajebiste mięśnie i dłonie, są duże i ciepłe. — Wzruszyłem ramionami, luzując mięśnie, kokonik był męczący. — I lubię jego głos, co prawda nie powiedział do mnie nigdy nic miłego, ale mimo wszystko go lubię. To chore i popieprzone. Powinienem siedzieć, nie wiem, u Cesarza. Powiedzieć, że nasz dyrektor to pierdolony pedofil, ale... nie mogę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis