piątek, 30 czerwca 2017

Od Heather, CD ktoś

Pokręciłam z niedowierzaniem głową, zaczynając rozumieć, że organizacja różnego rodzaju przedsięwzięć szkolnych zbliżała się nie ubłagalnie. I wszystko byłoby dobrze, chłopacy byli przecież najcudowniejsi na świecie, gdyby nie kilka złożonych faktów. Przede wszystkim Dexter jak szalony latał za Fomą, imając się wszystkiego, byle nie pracować przy rzeczach nudnych i nudniejszych. W kwestii zdobywania informacji bywał niezastąpiony, ale sterta papierzysk mimo pomocy ze strony Pel, wciąż rosła. James miał świetny kontakt z uczniami i zdecydowanie znał większość z nich, w przeciwieństwie do reszty z nas, ale nadal zmuszenie go do podpisów oscylowało w granicach cudu. Nico starał się jak mógł, ale w praktyce i jego nie mogliśmy zanadto wykorzystywać, bo końcowe egzaminy powoli zaczęły się zbliżać. Gorzej, część uczniów wpadła w istny szał ogarniania, mimo tego, że osoby od sprawy biblioteki zawaliły sprawę, to i tak parę osób zdecydowało się na przepisywanie notatek z książek. Podobno niedługo mieli wprowadzić nową bibliotekarkę, więc nie mogło być aż tak źle. Chyba. 
Może dlatego stałam na korytarzu szkolnym, rozwieszając samotnie plakaty informacyjne odnośnie następnego większego spotkania. Zgodnie z wolą Cesarza miało przyjechać kilka uczniów z wymiany z innej akademii, również ufundowanej z ramienia cesarstwa, w związku z tym zaczęłam szukać ludzi do komitetu powitalnego. Wszystko trzeba zorganizować, co prawda mieli być tylko kilka dni, ale w połączeniu z niesamowitą ilością plotek odnośnie aktualnej sytuacji na świecie - to wydawało się błahostką. Nawet Hera ostatnio mówiła, że coś jest z Lotaryngią nie tak, ale kto to tam wie. 
Odetchnęłam z ulgą, doklejając rogi ostatniego plakatu. Zrobiłam krok w tył, chcąc ocenić efekt, jednocześnie nadeptując komuś na stopę. Odwróciłam się szybko, przepraszając. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis