Dziewczyna była niska, ale w tej szkole byli tylko ludzie przeraźliwie wysoki albo nazbyt niscy - co w rezultacie czyniło nas skupiskiem gigantów oraz karzełków. Na oko, dwadzieścia centymetrów niżej, spoglądała na mnie nieco wyraźnie poddenerwowana dziewczyna. Odetchnęłam nieco głębiej, próbując się odciąć od jej emocji. Były takie delikatne, czyste, wrażliwe, a przy tym nadal zdecydowanie niewinne. Odsunęłam się nieco od stołu, wstając.
– Ja… Przyszłam pomóc z papierami – wydukała, patrząc na moją twarz. Powstrzymałam chęć uniesienia brwi i tylko przywdziałam na twarz przyjacielski uśmiech.
– Bardzo miło mi cię poznać. Jesteś Pelagonija, prawda? – Zrobiłam kilka powolnych kroków w jej kierunku, błogosławiąc w myślach fakt, że dzisiaj wybrałam pantofle zamiast szpilek. Żeby spoglądać w twarz dziewczyny, musiałam i tak już zniżyć głowę, a z wysokimi obcasami byłoby tylko gorzej. Oh, jej emocje zdecydowanie wskazywały, że była zdenerwowana. Doskonale pamiętałam komentarz Dextera, który zapisał pod jej zdjęciem w teczce "Stokrotka", chociaż dla mnie bardziej przypominała lilię. Albo inne zielsko, nigdy nie byłam zbyt dobra w znaczeniu kwiatów. Spuściła nieco głowę, a jej blada skóra wyraźnie rzucała się w oczy. I miała na sobie szalik. Bardzo ładny szalik, ale właśnie panował upał, cóż. Widać, że kolejne dopiski chłopaka również nie kłamały.
– Cóż, jestem bardzo zaskoczona. Zazwyczaj nikt nie pali się do pomocy w papier.. – Oh. Jej mina. – Mogłam się domyślić – jęknęłam. – James cię wrobił, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz