Ostatni raz zerknęłam w głąb swojego pokoju, a raczej na bałagan w nim panujący. Ciarki mnie przeszły na widok porządku panującego w pokoju Hoven. Czy ona wszystko, kompletnie wszystko, musiała mieć idealnie poukładane i dopięte na ostatni guzik? Nie wiele myśląc, ruszyłam do kuchni.
– Kiedy jedziemy? – zapytałam taty. Widziałam, że czytał lokalną gazetę codzienną. Chyba wczytał się w jakiś artykuł, bo nie zareagował. – Tato! – wrzasnęłam. Mój tata oderwał wzrok od gazety, patrząc się na mnie podejrzliwie. Po chwili zaćmienia przypomniał sobie, że mam bardzo ciężki charakter i szybko się denerwuję. Nie powiedział nic. Jedyne co, to złapał swoją teczkę i gazetę w lewą rękę, a w prawą złapał termos z kawą. W locie sama złapałam jeszcze jabłko, ponieważ odczuwałam kłujący ból. Hmm... Raczej nie z głodu. Pewnie ze stresu. Byłam ciekawa jak tam będzie.
Droga minęła mi bardzo szybko. Już po chwili podjeżdżaliśmy pod bramę akademii. Była ogromna i wyglądała bardzo profesjonalnie. Widziałam kilka krzątających się tam osób. To pewnie rówieśnicy. Jak zwykle, musiałam przyjechać ostatnia... Mój ojciec zaparkował na parkingu przed szkołą. Wziął łyk kawy i odezwał się bardzo poważnym tonem.
– Jane, kochanie... Ja... Ja wiem, że ty nie lubisz się uczyć. Nie chcę, żebyś zrozumiała mnie źle. Po prostu chciałbym ci coś powiedzieć. U-uważaj na siebie. I, oczywiście uważaj na lekcjach! Żebyś wyniosła coś z tych nauk. Powodzenia, córciu. Ja i mama bardzo w ciebie wierzymy – zakończył tata.
– Dzięki. Orłem akademii nie będę, ale obiecuję, będę się starać. Troszeczkę. I czasami – bąknęłam. W tej samej sekundzie parsknęliśmy śmiechem. Pożegnałam się z moim ojcem. Gdy zamykałam drzwi, miałam wrażenie, że miał załzawione oczy. Szłam wolnym krokiem w stronę akademii. Było mi trochę wstyd. Moi rodzice tak się starali, a ja kompletnie olewałam sobie naukę. "Nikt nie mówi, że musisz się świetnie uczyć. Starczy, że będziesz miała trójki i czwórki, a już będziemy zadowoleni. Jane, w trzeciej klasie gimnazjum miałaś trzy zagrożenia, piątkę z muzyki, plastyki i WF i pozostałe dwójki! Twoja siostra Hoven w gimnazjum miała prawie same piątki i szóstki.", powiedziała do mnie kiedyś mama. Nie lubiłam porównań z Hov, ale co prawda, to prawda. Mogłam się bardziej przyłożyć. "Gdybyś chociaż zajrzała do książki, to spokojnie mogłabyś napisać to na czwórkę. To taki prosty dział!", powiedział kiedyś tata, gdy dostałam jedynkę z biologii. Przechodząc przez dziedziniec akademii, widziałam sporo przypatrujących się mi osób. Pewnie odbierali mnie jako "wyluzowanego nieuka" albo "wredną dziewczynę". Zagapiłam się na telefon. Moja przyjaciółka, Lucy, wysłała mi wiadomość.
"Jak tam w akademii? Spoko ludzie? Poznałaś już kogoś? Jakiegoś księcia z bajki :P?", odczytałam. Na samą myśl księcia wyjeżdżającego ze szkoły wyjętego z filmów Disney'a uśmiechnęłam się. Nagle buchnęłam w jakiegoś przystojnego chłopaka o blond włosach.
– Cześć. Ty jesteś Jane? – zapytał.
Moje serce zabiło mocniej. Nigdy nie czułam się tak... dziwnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz