środa, 10 maja 2017

Od Jamesa, CD Fintan

Westchnąłem w duchu, nie potrzebowałem daru Heather, żeby wiedzieć, że coś spartoliłem. Chłopak przede mną całkowicie zaprzestał prób nawiązania jakiejkolwiek nici porozumienia. Jego otwarta postawa przepadła, wydawał się kulić w sobie, co dodatkowo potęgowało wrażenie, że jest jeszcze niższy, niż w rzeczywistości. Zdecydowanie ciekawe, a jednocześnie smutne. Przyjrzałem się mu uważnie, szukając na twarzy Młodego (Jak ochrzciłem go w myślach, chociaż nie mógł być aż tak dużo młodszy ode mnie) wahania, zażenowania albo konsternacji. Znalazłem jedynie słabo zawoalowany komunikat, który dość dosadnie przekazywał coś o treści pomiędzy "spadaj" a "dam sobie radę". Wyczuwając, że to nienajlepszy moment na doszukiwanie się dwuznaczności w jego możliwej historii, kiwnąłem uprzejmie głową.
– W razie czego wiesz, gdzie mnie szukać – powiedziałem stanowczo, patrząc mu w oczy. Zrobiłem sobie w głowie mentalną notatkę, żeby jednak poszperać odnośnie teczki chłopaka. Niektóre rzeczy zawsze lepiej wiedzieć z góry. I na wszelki wypadek szepnąć dyrektorowi, że pozwolenie na psa zostało udzielone. Nikt nie musi wiedzieć, a szkoda, żeby dzieciak miał już na samym początku kłopoty tylko dlatego, że machnął coś z dobroci serca. Wszystko zdawało się mieć tutaj drugie dno, które należało powoli odkryć i zbudować w sposób o wiele bezpieczniejszy. I stabilniejszy. Hm, myślę, że przydałoby się co nieco poczytać jeszcze o droidach. Na wszelki wypadek. A psu zdecydowanie przydałoby się porządne odżywianie, zerkając na jego wychudzone żebra. Oficjalnie personel akademii wypełniali pracownicy, ale zdarzali się niewolnicy oddelegowani z ramienia cesarza specjalnie w celu służenia tutaj. Jak dobrze pamiętałem, Ruda z kuchni opiekowała się zwierzętami w oranżerii. Trzeba jej będzie szepnąć, że jest psina do dokarmienia po cichu, przynajmniej dopóki miasto nie zostanie otwarte i chłopak sam nie będzie mógł zakupić kamy. 
– Jakie plany na ten rok szkolny? Oprócz zdania, jak zakładam? – spytałem z ciepłym uśmiechem, usadawiając się wygodnie na łóżku. Starałem się utrzymywać w miarę otwartą, przyjazną postawę ciała. Nie było potrzeby dodatkowo denerwować mojego rozmówcę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis