Dupek najpierw specjalnie zasłonił mi widok, potem złożył kartę, a ja już wtedy zrozumiałam, że celowo robi mi na złość. Niby tego faktu świadoma byłam już dużo wcześniej, ale dopiero teraz zauważyłam, jak bardzo irytuje mnie zachowanie Walsha, jak bardzo mam tego dosyć i jak bardzo mam ochotę palnąć go w ten zakuty łeb. No, znowu mu się udało, sądząc po zadowolonej minie, która rozkwitała na twarzy chłopaka, gdy sama zgrzytałam ze złości zębami.
— Korespondencja prywatna, kochana, nieładnie tak zaglądać komuś przez ramię — powiedział, nie, raczej wymruczał i to w dodatku z takim obrzydliwym zadowoleniem, że praktycznie przeszły przeze mnie dreszcze. — Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, przypominam, tak z uprzejmości — powiedział Szatan, robiąc kiepski PR własnemu burdelowi. Ale co sam sobie nagotował, sam zżerać potem będzie. Cesarz świadkiem, że Walsh mógłby przytyć o parę kilogramów, zamiast wprawiać mnie w kompleksy również na punkcie diety. — Ale uchylając rąbka całej tej tajemnicy, mam już czym się zająć po egzaminach końcowych — oświadczył dumnie, a ja stężałam na moment, wiążąc ze sobą fakty. Tu tamto, tam sramto, jak byk dostał ofertę, na którą ja czekałam miesiącami, śląc rekomendacje i rozszerzając uprawnienia, żeby Walsh zajebał mi to sprzed nosa ładnymi słówkami i wdzięcznym uśmiechem.
— Panienka pozwoli, że zapalę, zaproponowałbym, ale nie wiem, czy mi już wolno. — Ocknęłam się dopiero, gdy Adam trzymał z powrotem w dłoni zapalniczkę.
— Daj jednego, czuję, że potrzebuję — parsknęłam, jęknęła, ni to, ni tamto, wpatrując się w chłopaka z zazdrością, irytacją i ubolewaniem. — Nie wiem, czy mam cię zdzielić za tą twoją rozjarzoną minę, czy raczej dopytywać się, co tam wyczytałeś w liście — zagaiłam, podchodząc w jego kierunku. Żwawo, agresywnie, wyraźnie już bez kontroli, ale niewiele mogłam w tej kwestii poradzić. — I na przyszły raz, nie jestem gołębiem pocztowym, więc bądź łaskaw odpisać tym u góry, żeby twoja korespondencja szła prosto do ciebie, a nie przez moje okno — mruczałam pod nosem rozeźlona.