niedziela, 8 lipca 2018

Praca po godzinach [1]

No i się stało.
Wróciłem, Foma Dymitr Przewalski w swojej własnej osobie, tak, ten okularnik z poskręcanymi oprawkami, blizną na nosie i niby dumnym, ładnym, a jednak kulawym krokiem. Dziwnie było otworzyć powoli drzwi do pokoju samorządu, modląc się, by nikogo tam nie ujrzeć, bo przecież wszystko chciałem pozałatwiać po cichu, spędzić te ostatnie kilka miesięcy z moimi znajomymi w świętym spokoju, jeszcze trochę się pouśmiechać, a potem uciec w siną dal, nawet jeżeli właśnie była jakaś dziwna, nocna godzina, a moimi przyjaciele smacznie chrapali sobie pod kołdrami. Pozostawało mi westchnąć cicho, posłać im smutnawe uśmiechy i zamknąć za sobą drzwi, gdy wychodziłem powoli, a następnie poczuć nieprzyjemną gorycz gdzieś w gardle,
Bo nie, nie miałem zamiaru uczęszczać na uczelnię przez kolejną klasę. Może i ten jeden cały semestr przesiedziany w domu dał mi do myślenia, może i stwierdziłem, że nadszedł czas na zakończenie jakiegoś tam rozdziału, ostatnie uściśnięcie ręki z niektórymi osobami, poklepanie po plecach i... tyle?
Aż robiło się melancholijnie i nieprzyjemnie.
Zbiegłem szybko po schodach, dalej w głowie utrzymując myśl, że nie chciałbym spotkać teraz mojej siostry, która pewnie od razu podniosłaby raban na całą szkołę. A teraz zdecydowanie wolałem po prostu zapukać do tego pieprzonego sekretariatu, by spojrzeć tą naprawdę dobrą i tak bardzo kochaną blondynkę o długich nogach, za którą troszkę się stęskniłem.
— Proszę? — oświadczyła, gdy ja zdążyłem już uchylić drzwi, a następnie odwróciła w moim kierunku głowę. Raczej niezbyt świadomo, prawdopodobnie dokumenty wyssały z niej całą życiodajną energię. — Mińska nie ma, jeżeli coś do niego, to dyrektor jest u siebie w mieszkaniu.
Odchrząknąłem, wchodząc w głąb pomieszczenia.
— Hej — mruknąłem, uśmiechając się słabo i rozkładając ręce. — To... Co tam u was, hm?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis