czwartek, 19 kwietnia 2018

Złote runo [38]

Drgnąłem, gdy dłoń mocniej przycisnęła mnie do brzucha, gdy z gardła mężczyzny tym razem wyrwało się warknięcie, zamiast mruknięcia, a całokształt nagle się zmienił zasnuwając przy okazji nutką zniesmaczenia.
— Ja zawsze jestem piękny — żachnął się nagle, a ja ponownie przyznałem w myślach, że rzeczywiście, był naprawdę pierdolonym narcyzem. Jednak to pełne niezadowolenia spojrzenie upewniało mnie, że nie dokończył wywodu. W sumie, żałowałem, że na tym nie urwał, bo zdecydowanie obrzydził mi całą sytuację, mogłem przyrzec nawet, że mi przez chwilę opadł. — A ty, kurwa, jeśli łaska, trochę się odwdzięcz i zajmij się robotą, co? — Skrzywiłem się, odsuwając od ciała mężczyzny i zerkając na niego z dołu z wyraźnym zdegustowaniem na twarzy. Bo, kurwa, prawie robiłem mu laskę, a ten przemógł się tylko na jakieś pierdolone masowanie pachwin, myśląc, że mnie w ten sposób ugłaska.
Tak samo to jebane przeczesanie włosów z wyrazem twarzy, który mówił jasno „Oakley, nie uciekaj”.
Naprawdę miałem ochotę wypierdolić z tego pokoju bez słowa, a jak już kontynuować całą tę szopkę, to uprzednio odgryzając mu fiuta.
Zdjąłem dłonie z mężczyzny, odsunąłem się odrobinę i zrypałem go wzrokiem. Cała atmosfera prysnęła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, dobry nastrój poszedł się jebać, w przeciwieństwie do nas, a znaczący grymas wpłynął na moją twarz, gdy podnosiłem dupsko z wyrka i ujmowałem brodę Walsha pomiędzy kciuk, a palec wskazujący, miziając go delikatnie po podbródku.
— „Robotą” zajmuje się dziwka, Walsh i nawet jeśli wyliżę ci kutasa od góry do dołu, to nią nie jestem, zakoduj to sobie — wymruczałem gorzko prosto w usta brązowowłosego, za chwilę klepiąc go po policzku i odsuwając się, żeby znaleźć bokserki.
Nawet obejdę się smakiem, nawet zadowolę się ręcznym.
Nikt, kurwa, nie będzie mi, w tym tonie mówił, co mam robić, a już w szczególności nie ten skurwysyn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis