czwartek, 19 kwietnia 2018

Złote runo [35]

I usiadł w końcu na skraju łóżka, i zasugerował tymi palcami, żebym podszedł bliżej, a ja to zrobiłem z ogromną chęcią, bo zauważyłem ten błysk w niebieskim oku oraz flirciarski uśmiech malujący się na twarzy Oakleya, wszystko świadczące o tym, że najpewniej czeka mnie coś przyjemnego.
A chwilę później, gdy tylko znalazłem się na wyciągnięcie ręki od kochanka, po prostu wbił gwałtownie i energicznie palce w moje biodra, przyciągnął całego mnie do siebie (przy okazji prawie zwalając z nóg, bo ledwo utrzymałem równowagę), a następnie uderzył ustami o podbrzusze i, przysięgam, już dawno nie wziąłem tak głębokiego, nagłego oddechu. Odchyliłem głowę do tyłu, mimowolnie wplatając dłonie w jego włosy, te miękkie, naprawdę ładnie pachnące, granatowe włosy, a przy tym pociągając za nie lekko. A gdy zaczął się interesować niższymi partiami mojego ciała, dosłownie zamarłem. Chwilę później jednak przeklnąłem, sam nie wiem, czy na głos, czy zachowałem wulgaryzm dla siebie, ale jednak, błagam, niby musnął sam czubek palcami, niby dopiero zaczął poruszać dłonią, a ja już się rozpływałem i choć kolana jeszcze się nie uginały, to miałem wrażenie, że za kilka sekund to zrobią.
Czy naprawdę aż tak tego potrzebowałem?
Westchnąłem, jeszcze bardziej odchylając głowę do tyłu, a całym ciałem napierając w zupełnie odwrotym kierunku, bo chciałem więcej i więcej, byleby dalej poruszał dłonią, byleby jego usta dalej muskały moją skórę.
Kto by pomyślał, że w sumie wystarczyło kiedyś tylko usiąść na ławce obok niego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis