— Chciałem po prostu zmacać ci dupę, naprawdę — oświadczył, podpierając się na łokciach.
Prychnąłem z udawanym oburzeniem (ale przysięgam, nie narzekałem) i pokręciłem głową, zdejmując z siebie bokserki, rzucając je na resztę ubrań a następnie spoglądając pytająco na chłopaka, który bawił się doskonale, sądząc po tym jego szelmowskim uśmieszku ewidentnie mówiącym "no, no, przyjemny widok, nie zaprzeczę". A ja mogłem tylko się cieszyć, bo przecież miałem się czym pochwalić, skromnie to ujmując.
Lustrował mnie uważnie wzrokiem, każdy centymetr, ba, milimetr mojego ciała, od włosów po palce u stóp i nawet nie zawiesił zbyt długo wzroku na kroczu, mijając je dosyć szybko. Rozłożyłem ręce na boki, jakby chcąc, by zobaczył jeszcze więcej, by jeszcze poszukał jakiś szczegółów, których wcześniej nie udało mu się zauważyć, bo kto wie, może coś ominął, prawda?
— Zdążyłeś się już napatrzyć? — zapytałem, obracając się jeszcze tyłem, bo kto wie, może chciał pogapić się jeszcze na mój tyłek, nie zabraniam, wręcz zachęcam. — Nie wiem, chcesz coś zobaczyć z bliska? Dotknąć, posmakować? — rzuciłem i parsknąłem śmiechem, ponownie obracając się do Oakleya przodem.
Położyłem dłonie na biodrach i opuściłem lekko spojrzenie.
— Jakieś specjalne życzenia? — zapytałem, powoli podchodząc do wylegującego się chłopaka, cały czas utrzymując z nim kontakt wzrokowy, oczywiście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz