czwartek, 19 kwietnia 2018

Złote runo [30]

Wciągnięcie powietrza, przytrzymanie go w płucach, zagryzając przy okazji nerwowo wargę, bo o losie, byłem tak blisko, wręcz na skraju, ale Walsh odsuwał to wszystko ode mnie z taką łatwością. Dokładnie wiedząc, kiedy powinien ruszyć biodrami, znowu mnie rozbudzić, a kiedy usiąść spokojnie i zerknąć z tym lekko rozbawionym, przymglonym, ale również rozmarzonym spojrzeniem.
Jakby wręcz od razu wyczuł mnie i moje słabsze strony, pragnienia, marzenia, potrzeby.
— Jesteśmy nienormalni — mruknął z uśmiechem, a ja mogłem tylko przyznać mu rację, chociaż, czy aby na pewno nienormalni? Erotyka rzeczą ludzką, przeznaczoną dla nas, pełną przyjemności, jedną z podstawowych potrzeb. Korzystać należy, ba, trzeba brać pełnymi garściami.
Zachłysnąłem się powietrzem, gdy znowu uczepił się mojej szyi, polizał ją, zassał skórę i o losie, jeśli jutro nie będę musiał założyć golfu, to będę naprawdę zdziwiony i uradowany, jednakże ta okoliczność raczej mnie nie ominie.
Dłoń na ustach, a już za chwilę miękkie wargi, chociaż nawet nie dał mi się nacieszyć długim, szczupłym palcem.
Małe, niewygodne łóżko drażniło, męczyło, a jednocześnie działało jak klatka, która tylko zmuszała do zachowania bliskości, której tak kurewsko potrzebowałem już od dawna.
Przejechałem dłońmi po plecach mężczyzny, zamruczałem, gdy znowu przygryzł i pociągnął delikatnie moją wargę. Ciekawskie palce wędrowały coraz niżej i niżej, by wreszcie natrafić na gumkę, zabawić się nią dyskretnie i już bez większych ceregieli wsunąć pod materiał bokserek. Lekkie podrapanie, ściśnięcie pośladków i mruknięcie prosto w wargi, gdy ponownie poruszył biodrami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis