środa, 18 kwietnia 2018

Złote runo [23]

Podniósł biodra do góry i co ja mogłem zrobić, no co, po prostu byłem zgubiony, musiałem jeszcze troszeńkę się podroczyć, ustami musnąć podbrzusze, chwilę pobawić się gumką z szerokim, kuszącym uśmiechem na twarzy, a następnie ściągnąć je szybkim i zwinnym ruchem.
Zająłem się obcałowywaniem wnętrza ud chłopaka, coraz bliżej i bliżej pachwin chłopaka, podczas gdy dłonie zająłem rysowaniem kół na jego biodrach.
Chłopak jęczał, wił się zniecierpliwiony pode mną, a ja nie hamowałem parsknięć śmiechu, gdy wzdychał poddenerwowany, bo zdecydowanie się nie spieszyłem, w końcu kto mnie niby miał poganiać, oczywiście nie wliczając rozedrganego Oakleya, który jednak znajdował się teraz pode mną i mało co mógł zrobić, na moją korzyść.
Westchnąłem głośno i odsunąłem się od chłopaka, by spojrzeć na ten cały bałagan z góry.
— Pozwolisz — mruknąłem, schodząc z łóżka i rozglądając się po pokoju.
Bo chyba wypadało znaleźć prezerwatywę i lubrykant. Zacząłem przeszukiwać szafki po kolei, kieszenie w kurtce, zajrzałem nawet do portfela, choć doskonale wiedziałem, że tam gumek nie trzymałem i raczej znaleźć ich tam nie powinienem (sprawdziło się). Warknąłem pod nosem, bo jak na złość.
A później po prostu otworzyłem pierwszą szufladę w szafce nocnej.
— No tak — mruknąłem pod nosem, wyjmując opakowanie i kładąc je na blacie, to samo zrobiłem z lubrykantem, a chwilę później ponownie atakowałem ustami pachwiny niebieskowłosego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis