sobota, 21 lipca 2018

(Nie) Wiem, że mnie podglądasz [0]

Ostatnimi czasy troszkę się działo. Nie za dużo, nie za mało, tak w sumie to w sam raz. Gorycz po lekko wyszczerbionym sercu oraz urażonej dumie została, temu nie mogłabym zaprzeczyć, ale przynajmniej nie siedziałam już samotnie w szklarni, łkając nad swoim marnym losem. Znaczy, dalej siedziałam samotnie, ale już bez łez, a w ogromnym skupieniu, gdy majstrowałam coś przy mikroskopie.
Foma w końcu wrócił, może nie z cudownymi wieściami, ale zdecydowanie pewniejszy siebie, jakiś takiś żywszy, pełen energii. Mój brat po prostu był wypoczęty, dłuższa przerwa wyszła mu na dobre. A co sądziłam na temat decyzji, którą podjął? No cóż, przecież to zawsze było jego życie, a i całego nigdy nie mógł spędzić przy mnie, więc pozostawało mi życzyć mu tylko jak najlepiej, bo na drugą taką okazję mógł już nigdy nie natrafić. A zresztą, w końcu miał jeszcze całe wakacje na przemyślenie całej sprawy.
Przejechałam dłonią przez włosy, nieporadnie przygryzając wargę i przeglądając się w lustrze. Bo przecież miałam tak ważną decyzję do podjęcia, jaką było założenie koszuli. W końcu idąc na kawę wypadało się jakoś prezentować, a wpływu na mój tok myślenia wcale nie miał miły chłopak za ladą, z którym coraz częściej wpadałam w coraz to dłuższe i dłuższe dyskusje, puszczaliśmy w swoją stronę przyjazne uśmiechy i w sumie to w pewnym momencie chyba polubiłam kawę. Może jeszcze nie czarną jak dusza niektórych osobników, ale jakiś postęp był.
Moje rozmarzanie przerwało ciche, raczej nieporadne odchrząknięcie, na które odwróciłam się z piskiem, momentalnie próbując zakryć się jedną z koszul.
— Puka się! — oświadczyłam, a raczej pisnęłam, marszcząc czoło nieporadnie i przy okazji majstrując coś przy koszuli, by zasłonić biały stanik oraz wyciągając szyję, by wyglądać choć trochę dumniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis