czwartek, 24 maja 2018

Srebrniki to urocze bachory [9]

Dziecięca radość, która za chwilę wtargnęła na twarz nastolatki, jak i robaczka, o ile ten takową posiadał, rozbawiłaby chyba największego mruczka, bo kto nie wyszczerzyłby się na widok małej, rozlatanej nastolatki, która podskakuje i energicznie klaszcze? Do tego za chwilę przyczepia się do ciebie i mocno przytula, prawie pozbawiając dostępu do tlenu.
Urocze dziecko, naprawdę.
— Więc najpierw zaczynamy od Krzyśka, bo jak już pewnie zauważyłeś, to taki mały absorbujący, narcystyczny robak-bachor, którego mimo wszystko kocham, bo to moje dziecko — rzuciła szybko, wręcz na jednym wydechu. Pokiwałem tylko, mniej energicznie niż ona, głową, uśmiechając się łagodnie i przystając na propozycję wspólnego spędzenia dnia, chociaż byłem bardziej niż pewien, że skończy się to wyczerpaniem.
— Jak już mówiłam, bachor — skwitowała krótko dziewczyna, gdy znaleźliśmy się już w jej pokoju, a Krzysiu zaczął w najlepsze buszować po swoich ubrankach, których chyba miał więcej, niż ja ciuchów.
— Ale za to bardzo uroczy bachor — dodałem cicho, parskając śmiechem i zerkając na Izel, która próbowała ogarnąć amazoński busz, który srebrnik postanowił po sobie pozostawić. Zaciągnąłem rękawy swetra na dłonie i usadziłem się na łóżku dziewczyny. Albo jej współlokatorki. Nikt w sumie nie wie. — Jak wygląda utrzymywanie go? Sam chciałem się kiedyś za takie rzeczy zabrać, ale opinie w internecie mało mi mówią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis