sobota, 24 marca 2018

Konfrontacja grupowa [6]

— Musimy pogadać. — W jednym momencie tego wszystkiego było za dużo, ona w końcu się uciszyła, dając mi pomyśleć, ale z tyłu czaiło się przypomnienie, że nadal byłam o milisekundy od mentalnego gwałtu wykonanego przez osobę, na której nieskrywanie mi zależało. Którą nazwałabym jeszcze niedawno przyjacielem, z tą dobrze wyczuwalną w tonie tęsknotą przez długi okres niewidywania się. A teraz nie byłam w stanie nawet nawiązać z nim prostej konwersacji, bez ucieczki, uchylenia się od jakiegokolwiek kontaktu, już nawet upijanie się z Fomą przyszło mi łatwiej niż godzenie z Dexterem.
Tym bardziej, że nie byłam teraz pewna czy w ogóle chcę to robić.
— Wiem, ale ja ciągle nie mogę nic powiedzieć — powiedziałam w końcu gorzko, czując cierpki posmak na języku, gdy spojrzenia chłopaków skrzyżowało się w jednym momencie. — Matce odwaliło, nie mogę... — Przeklęłam w końcu głośno, starając się nie uciekać spojrzeniem w bok czy na własne buty, bo ten drobny moment szczerości należał się. — Mam siostrę — podjęłam w końcu — nie mogę jej z nią zostawić — wyjaśniłam miękko, choć głos zadrżał mi nieco przy zaimkach. Nie mogłam, nie mogłam, nie mogłam. Tu nie chodziło w sumie o przemoc fizyczną, czy nawet psychiczną, tylko o to puste spojrzenie, które nawet przy mnie z dnia na dzień stawało się coraz bardziej mętne, a na które nie potrafiłam patrzeć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis